Najnowsze wpisy, strona 1


Pażdziernik
18 października 2006, 17:23

       Ale ten czas szybko leci , niedawno były wakacje , a tu już minął pierwszy miesiąc szkoły – kurcze nawet już drugi tydzień października. W tak zwanym między czasie Gosia miała rodzinki , a mianowicie 8. października. Kurcze to już 17 urodzinki. Naprawde ten czas za szybko leci – ja już nie nadążam.

     Początek pierwszego miesiąca minął mi w sumie na chorobie i spędzaniu czasu w domu , rozmyślając nad różnymi dziwnymi rzeczami. M.in. nad tym dlaczego ja mam dziwne tendencje pakować się w coś , co z góry nie ma sensu ? Gadam z nim w sumie często, można by powiedzieć , że dobrze nam się gada – bo chyba nie rozmawia się z kimś kogo się nie lubi czy z kimś z kim się źle gada ponad 2 godziny ? No chyba , że się mylę … Wszystko fajnie , fajnie .. tylko że w sumie założenie jest inne. Kurcze nie wiem no … pakować się dalej , dać sobie spokój ?? Co ja mam zrobić… głupie to, znowu  ten sam strach, niepewność, oczekiwanie – odpisze , nie odpisze – znajdziemy temat , nie znajdziemy – wyjdę na idiotkę , nie wyjdę – i tak w kółko …

     W szkole hmm … normalnie , pełno sprawdzianów, pytania, kartkówek … widać ta 2 klasa wcale nie jest taka fajna i spokojna jak się zapowiadało … , ale za niedługo czeka nas wycieczkę .. właśnie trzeba pieniądze wziąć. Ciekawe jak będzie , mam nadzieje , że pogoda nie spłata nam żadnego figla i jakoś przejdziemy to co sobie wyznaczyliśmy ….
     Poza tym nasza klasa zgłosiła się do organizacji akcji – Góra Grosza … kurcze z tym to chyba same problemy są …
     Na meczyk też sobie żaden nie pojadę, bo Gosi samej nie puszczą do Krakowa, a nikt z osób pełnoletnich nie ma ochoty jechać i buuu … a bileciki już były , teraz trzeba je komuś dać, pewnie tatuś już to załatwił , żebym czasem sama nie pojechała ….

     W czwartek podobno jest dyskoteka, kurcze może by tak na chwile iść ? Przynajmniej pytanie w piątek będę mieć z głowy … ‘proszę pani , bo wczoraj była dyskoteka …. ‘ zawsze to jakoś działa , przynajmniej tyle ….

     Wypada się mi chyba iść wziąć za naukę… w końcu kiedyś wypadało by dostać jakąś dobrą ocenkę która by odzwierciedlała poziom mojej wiedzy. Na dobranoc i tak czekają mnie „Dziady” ( a jakby tak powiedzieć pani ,że mam za bardzo podatną psychikę na wszelkie irracjonalne zjawiska (czytaj w tym wypadku na duchy , zjawy i anioły) i to odbija się głęboko na moim śnie – koszmary senne , a mój psychiatra zalecił mi jak najmniejsze stresowanie się i narażania na wszelkie uszczerbki psychiczne ;) ? ) chociaż myślę , że nawet i to by nie poskutkowało … i tak będzie kartkóweczka z lekturki …

     Miałam iść, ale może on jeszcze wjedzie na gg , pobije się z myślami i może dopiero pójdę?? Nie wiem co mam robić , mam nadzieję że to wszystko jakoś samo się ułoży i to dobrze się ułoży …

 

 

 

 

 

                  …. a różyczka nadal ładnie kwitnie … all you need is love … ;)

 

Pieniny ...
26 września 2006, 18:49

   W niedziele Gogi była sobie w Pieninach … (hmmm … zaczyna się troszkę nudno :)) . A dokładniej w Homolu ( no w sumie na początku to chyba można tylko nazwać Homolem :D bo później rodzice wygnali nas do jakiegoś lasu , na Słowacje i w ogóle troszkę chodzenia było :D ) A byłam sobie z rodzinką : mamką , tatą siostrą , kuzyneczką (7 letnią :D też inteligentnie brać takiego diabełka w góry ?? :D ) z babcia i dziadkiem , którzy sobie kawałek podeszli ,posiedzieli tam na polance i wrócili sobie ta sama trasa :) . Ogólnie było świetnie, pełno skałek – na które oczywiście musiała się powspinać .. no wszystko było by fajnie , gdyby nie fakt , ze raz musiałam z takiej skałki znosić kuzynkę , a kilka razy sama nie mogłam zejść :D (no ale to nie moja wina , ze lepiej mi się wychodzi i nie widzę wysokości jaka zostają pode mną :D ) aż dziwne , że nikt mnie tam nie pierniczył , bo w sumie po tych skałkach to raczej nie wolno się wspinać , przynajmniej nie ma ich zaznaczonych na mapie jako szlaku turystycznego :D . Po drodze spotkaliśmy sobie jakiś górali z duuuużym stadem owiec :D ( no jakby mogło być inaczej jak się idzie niewiadomo jakimi skrótami :D ) Ale w każdym wypadku to moje przemawianie do owieczki , która jako jedyna poszła za nami … „Kochanie , ale idź już do siebie” „Maleńka przecież ja Cię nie mogę wsiąść do domku …”  „ale ty masz rogi , no uciekaj , siiioooo !!” a później tłumaczenie psu , który przyszedł  chyba za owcą „ Ale my jej nic nie zrobiliśmy , weź ją sobie i zaprowadź do stada” „no mały ( jasne mały do bernardyna :D ) ale się nie denerwuj , ładny jesteś , ja Cię lubię ..NO IDŹ MI JUŻ STAD !!”

 Później z tymi góralami poszliśmy sobie tam do nich do bacówki , gdzie sprzedawali oscypki .. oczywiście kupiliśmy sobie 2 takie wielkie :D na grilla ;) ale przy okazji zostaliśmy poczęstowani czymś co nazywa się żętyca (bodajże jest to kwaśne mleko owcze :D ) ale to faktycznie jest kwaśne jak cholera i takie bleee , nigdy więcej nie zmuszajcie mnie do wypicia tego :D ) Pobawiłam się z małymi szczeniakami , jak się później okazało tego bernardyna którego przeganiałam :) I ruszyliśmy dalej …

Przy samym zejściu (oczywiście baaardzzo urozmaiconym , bo jakże by inaczej :D ) siedliśmy sobie na takich ławeczkach , żeby sobie coś zjeść i odpocząć . Ja sobie siadłam w półcieniu z Marysią , a reszta poszła do auta się przebrać czy też się czegoś napić :D. A jakieś 2 ławeczki dalej siedzieli sobie : 2 babki i 2 facetów i takie jedno małe dziecko ( chłopiec – Filipek .. :D ) , chowane bezstresowo , otwarte na każdego , więc podeszło sobie i do nas i zaczęło sobie gadać , wygłupiać się :D a że mi odwalało cały dzień , tak że praktycznie cała drogę szłam płacząc ze śmiechu , albo narzekając ,ze już nie mogę się śmiać , bo mnie brzuch boli – więc zaczęłam się wydurniać razem z Fifim … na co jedna babka mówi do drugiej : (co prawda nie wiem czy miałam to słyszeć czy nie , ale głośno mówiły ) : „popatrz jaka fajna , uśmiechnięta dziewczynka . akurat by była w sam raz , żeby iść z naszym Pawełkiem na to wesele” ( no z wiadomych powodów , sam ten tekst mnie rozwalił :D )

 Później kolejna faza zarąbistego humorku nastąpiła w aucie , gdzie za wszelką cenę musiałyśmy budzić Manie, żeby nam nie zasnęła  . Typu śpiewanie na maxa jakiegoś czegoś bliżej nie znanego :D Opowiadanie głupich dowcipów i śmianie się cudzymi śmiechami :D (fajnie to brzmi :D )

Wczoraj to pisałam sobie sprawdzianki z polskiego ..bleee … dzisiaj z niemieckiego…  ble…

Nadal nie wiem co mam robić , na co się zdecydować i na to i na to potrzebuje spoto odwagi ... Ale poddać się ? Nie chce ,chciałabym w końcu wiedzieć  , co mam robić ..!! Proszę o jakąś podpowiedź , znak :)

Owieczki , żętyca , bernardyn , mały Filipek , skałki -normalnie aż mi się buzia cieszy :D

... :*

 

...
14 września 2006, 18:14

" Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułęś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej przez trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. . Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość."

meczyk ...
11 września 2006, 20:37

    Próbując nawiązać do tematu to Gosia była sobie wczoraj tj.10.09 na meczyku Wisełki Kraków z Pogonią Szczecin .. no niestety wynik 0:0 to żadnej bramki sobie nie zobaczyłam , nie licząc drobnej bramki 4/5 letniego chłopczyka który grał sobie podczas przerwy na boisku =D ale świetny był i jaki miał doping =D . Cieżko mi to opisać słowami , no ale przeżycie niesamowite ;D chociaż mogło by być lepsze . Tylko ten sędzia , taki dupa … :/ szkoda że sobie cały czas nie gwizdał spalonego bo nie wiele brakowało …

 

  A tak odskakując od tematu , ostatnio zastanawiałam się jakby mogła zdefiniować słowo miłość – niby są definicje i takie tam , ale dla mnie to chyba za mało , miłość – to coś co każdy chyba czuje , a nie potrafi określić . W końcu jest powiedzenie , że kto potrafi powiedzieć jak kocha , kocha za mało .. . a kontynuując ten temat , czy ja w takim razie mogę powiedziec , że się zakochałam czy raczej , że się zauroczyłam ?? czy po prostu czuje większą sympatie do tej osoby … ? nie wiem tego , i chyba aż boje się dowiedzieć …  ale to chyba coś więcej niż tylko sympatia – ciągłe myślenie o nim , zerkanie na gg czy może już wszedł , no i strach , czy jak coś napisze , powiem , nie będzie głupie , czy zabrzmi to tak po mojemu ? czy obco w moich ustach ? jako cos co nie ja stworzyłam ? czy na pewno mogę napisać , czy nie będę natrętna ….    Boże czemu to takie trudne ?!?!?!?!

 

 

" Bywa czasem, że ogarnia nas bezgraniczne uczucie smutku, którego nie potrafimy opanować. Spostrzegamy, że magiczna chwila tego dnia dawno już minęła, a my jej wcale nie wykorzystaliśmy. A wtedy życie jakby ukrywa przed nami cały swój kunszt, cały urok.
Powinniśmy zawsze słuchać małego dziecka, którym niegdyś byliśmy- i które wciąż w sobie nosimy. Ono dobrze wie, co to są magiczne chwile."

 

miłość ...
08 września 2006, 21:48

"- Spośród wszystkich wymyślonych przez człowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił, dla kogoś, dla kogoś, kto nie chce nas opuścić.”

 

Szkoła ....
05 września 2006, 17:28

             Noooo i się zaczęło , szkoła , szkoła i jeszcze raz szkoła . Aż się wszystkiego odechciewa na samą myśl o szkole . Ale no dobra znajdą się jakieś pozytywniejsze aspekty , np. znowu z większą ilością znajomych , można się porozglądać , no i co ważniejsze częściej będę widziała jedną osóbkę … no cóż na razie to musi mi to chyba wystarczyć :/ :)

     Po za tym hmmm .. co nowego , zmienili nam dwóch nauczycieli … (Bobas wróć !!!) od historii i wf . W sumie chyba można było trafić gorzej …  ale co znowu w mojej edukacji odkąd ją zaczęłam to będzie dopiero drugi rok mojej nauki historii ( a to już 2 liceum =D ) .

 

    No to idę czytać Historie Filozofii =*

 

"Czasem warto iść za głosem serca, nawet...
29 sierpnia 2006, 11:59

    kurcze , mądre to .. =/ no i chyba jakby nie było trzyma się mnie , szczególnie po tym wszystkim , po Zakończeniu Lata na Zarabiu , po moich trzech snach .. :) i chyba warto , naprawde warto isć za głosem serca . Przecież to właśnie ono , wie co dla nas było by najlepsze , a nasz rozum łatwo wyprowadzić w ‘pole’ biorąc pod uwage pranie mózgu ze strony  rodziny , znajomych … czy swoich domysłów , przemyśleń … :D   

     W sumie to zdanie napawa mnie optymizmem , jakas taka nadzija , ze warto zaufac , wierzyc  , a z drugiej strony troche strachem , nie wiem do czego zostalo napisane , dlaczego =/ a może to akurat w tym wypadku nie jest tak jak ja myśle ? ? i co wtedy  ??

 

     Ale tak czy siak , zdanie to utkwi mi w pamieci , chociaż by ze względu na osobe , która to napisala … ;)  

 

                "Czasem warto iść za głosem serca, nawet tam gdzie nie wolno..." cóż..

 

Wakacje ...
29 sierpnia 2006, 11:52

     Wakacje … trwają już od dobrych osiem tygodni :D no ale Gosia dopiero teraz znalazła troszkę czasu żeby napisać coś na blogu i nadrobić zaległości :) . Jakby to tak zsumować jakoś tak ten czas mi się ciągnie ;) ale w pozytywnym znaczeniu , wszystko co tylko chce zrobić – robię , a nie brakuje mi czasu na coś innego. Do tej pory hmm … byłam na meczyku Wisełki, na Dniach Myślenic , na jakimś czymś gdzieś na wsi , gdzie spędziłam 2 tygodnie  wykąpałam się w rzece( i to nawet kilka razy :D , w jeziorku – nad którym byłam z rodzicami :D , oglądnęłam trochę filmów – ostatni to „Miłość na zamówienie”. Spędziłam sporo czasu w Krakowie w sklepach , szukając odpowiedziach kafelek i wystroju łazienki :) ale się udało – to najważniejsze ;) Troszkę kilometrów sobie nabiłam „biegając” po 4 razy dziennie z wózkiem trasą bodajże 6 km :D ( no nie zawsze mi się udawało cały dystans zrobić :D , bo jak kuzynek zasypiał to się powoli wracało i wybierało nad rzeczkę :D ) Osiągnięcia … hmm  nauczyłam kuzynkę pływać , a to już chyba coś , znając moje możliwości nauczania ;) 

     No i żeby wakacje nabrały pełnej tradycji , oczywiście  byłam sobie w Łebie . Kurcze no naprawdę lubię tam jeździć … :D mimo , że tam w sumie już od kilku lat – ludź na ludziu siedzi :D to znajdę tam zawsze jakoś spokój ;) … hi hi hi  , pogodę to może mieliśmy jakiś tydzień , na te 16 dni pobytu :D ale narzekać nie będziemy :) bo w zamian za to zrobiliśmy sporo kilometrów sobie na rowerku , na nóżkach … ( gdzie ja tam nie byłam na tym rowerze – Wydmy , jezioro , jezioro :D , trasa wspomnień ‘wybitego barku ‘ (oczywiście mojego :D ) , jeździłam sobie po plaży ( jakieś 10 km po tym piasku … :P ) , noooo i zapomniałabym napisać … byłam na zawodach Windsurfingowych :D …. Allegro World Cup  ;) ale fajnie było .. :D (może jak uda mi się to wrzucę tu jakieś zdjęcia)

     Teraz do tego wszystkiego dodać świetnych sąsiadów , wschód księżyca ( nawiasem mówiąc nie wiedziałam , że to takie piękne zjawisko :) na wschód słońca się nam nie udało wybrać z powodu ciągle zachmurzanej pogody ) wypady nad morze w okolicach 24:00 w celu obserwowania gwiazd .. (widziałam taaaaak dużo spadających gwiazd , ciekawe czy teraz życzenia się spełnią ? :) w każdym bądź razie wierze w nie) i wakacje są świetne :D Tam , dzień bez płakania , obolałego brzucha i policzków od dziwnych i nagłych ataków śmiechu , był dniem straconym :D

     Kurcze nawet zapomniałabym wspomnieć o akcji ratunkowej moich rodziców :)- którzy wyciągnęli z morza dwójkę chłopaków (normalnie jestem z nich dumna:) ) i druga ważna informacja – Gosia przez ten pobyt , postanowiła sobie troszkę pobiegać i dzień w dzień biegała codziennie rano wzdłuż plaży :D ( jak dla mnie to jest spory wyczyn :) ale dzięki temu w coś uwierzyłam , stałam się w pewnym sensie inną osobą .

   Achh te moje przemyślenia , w pełni pomieszana notka … cóż , ja tam wiem o co w niej biega :)

    Dalsze wakacje , mijają mi wolno i przyjemnie … codziennie się coś znajdzie co Gosia chciała by zrobić , to pomalować szafę , to poleniuchować sobie w domku , przejść po sklepach … i jakoś tak dziwnie mam dużo siły , dużo bym chciała zrobić … . Może to i głupie, ale sobie coś obiecałam na życie  … nie mam ochoty , przesiedzieć i nic nie zrobić …. Coś zobaczyć , w każdym bądź razie ogólne plany są już zarysowane …

 

...
11 kwietnia 2006, 21:06

Wtorek .... hmmm.. ostatni wtorek przed świętami , jak zwykle sporo zamieszania - zakupy , sprzątanie , a my jeszcze do szkoły musimy chodzić .. :( i to jutro jeszcze siedzieć do 17.15 ... makabra .. :(( aż się człowiekowi odechciewa żyć :/ .

Ogólnie wszędzie dużo zamieszania , pierwszy tydzień minął po powrocie z nart , jakoś tak dziwnie , jednak coś ten tydzień i ciągłe głupie sny wpłyneły na moje życie , żeby tak jeszcze się sprawdziły ... była bym w siódmym niebie . Ale nie tak żeby za dobrze nie było pierwsza zła wiadomość , nie będzie łatwo , nie uda się , zresztą szanse i tak były zerowe .. ja chyba podświadomie ;lubie jak jest cięzko , bo jakby to można było wytłumaczyć moje życie ?? :D a raczej wybory w moim życiu :D .

Dalej ide się męczyć z tym wszystkim ... :(( . A wszystko przez jednego głupiego idiote ... :((

Wtorek .... hmmm.. ostatni wtorek przed świętami , jak zwykle sporo zamieszania - zakupy , sprzątanie , a my jeszcze do szkoły musimy chodzić .. :( i to jutro jeszcze siedzieć do 17.15 ... makabra .. :(( aż się człowiekowi odechciewa żyć :/ .

Ogólnie wszędzie dużo zamieszania , pierwszy tydzień minął po powrocie z nart , jakoś tak dziwnie , jednak coś ten tydzień i ciągłe głupie sny wpłyneły na moje życie , żeby tak jeszcze się sprawdziły ... była bym w siódmym niebie . Ale nie tak żeby za dobrze nie było pierwsza zła wiadomość , nie będzie łatwo , nie uda się , zresztą szanse i tak były zerowe .. ja chyba podświadomie ;lubie jak jest cięzko , bo jakby to można było wytłumaczyć moje życie ?? :D a raczej wybory w moim życiu :D .

Dalej ide się męczyć z tym wszystkim ... :(( . A wszystko przez jednego głupiego idiote ... :((

Tydzień z życia Gosi .. :)
02 kwietnia 2006, 17:55

---Kurcze , no chciałabym opisać ten ostatni tydzień jakoś tak fajnei żeby to wyszło tak fajnie , a nie przynudzająco :D . No trudno jak wyjdzie tak wyjdzie :D ---

Jak wiadomo ( co prawda wiadomo tylko kilku osobom , przynajmniej tak było w planie :)) Gosia ostatnio wyruszyła sobie na podbuj świata w kierunku Włoch ;) Postanowiła , że szkoła jest zbyt stresująca , aby w niej siedzieć tak długo i musiałą sie rozerwać i wyluzować w jakoś bardziej cywilizowanym świecie ;) A więc wyruszyła na podbój świata .

Dzień 1 ;) 25 marca 2006 r. pobudka o godzinie 2.00 ( no bo gdzieby dali się Gosi wyspać :P ) więc zaspana,wyglądająca jak ćpun zwlokłam się do autka , zapakowałam ostatnie rzeczy , wypiłam herbatke - bo niestety o tej godzinie to nawet jeść sie nie chce :D - i ruszyłam po kuzyneczke ;) gdzie ona jeszcze z jakiesz 30minut pakowała rzeczy do autka i ruszyliśmy ...
... wiadomo polskie drogi .. max na liczniku 80/90 km/h , więcej ?? czujemy się jakbyśmy byli na jakiejś porządnej kolejce górskiej :D ale jest ok :D wszyscy śpią .. no dobra prócz mnie i kierowcy :D Mijamy pierwszą granice ;) < Polska-Czechy> hi hi hi nikt nawet łaskawie nie pojawił się w okienku ;) .. Czechy pierwsze śniadanko , świeże bułeczki , duży plac zabaw .. co więcej takim dzieciakom jak my potrzeba ?? ...SNU !!! :D . Patrząc przez okna widzi się duże puste i płaskie przestrzenie .. pełne śniegu na którym widać dużo zajęcy < choć tych to też dużo było na drodze , w dość nie fajnym stanie -ale tego nie chcemy wiedzieć :D > i sarenek ;) .. organizajca zawodów .. kto więcej zobaczy -a jednak czasami ludziom odbija przy dluzszych podrozach :D > ... kolejna granica <Czechy- Austria > ... tu Czech zapytał się dlaczego mamy dwie rynny na dachu z czego jedna jest w jedna , druga w druga strone :D na co wujek odparł jak blondynka :D < bez urazy dla blondynek> ponieważ w jednej trzymamy rzeczy jak jedziemy w tą strone , a w drugiej będziemy trzymać jak będziemy wracać ... dobrze ,że celnik mało co chyba zrozumiał ... albo miał porządne poczucie humoru :D
... kolejny postuj ... moooocna gorąca kawa , tego chyba wszystkim brakowało :D i jedziemy dalej kolejne granice <Austria-Niemcy, Niemcy-Austria i Aurtia -Włochy> to wręcz nie zostały zauważone , zero kontroli no w końcu Unia ;). W między czasie staliśmy na jakiś obiadek , oglądać widoki i dwa razy w koreczku ;).Przejechaliśmy jakieś 19 tuneli które były wielką atrakcją kuzyneczki :D duży krzyk , tupatanie nogami i ogólne wyrażanie euforii :D . Do okoła jak to we włoszech czyściutko , pełna kulturka , duuuużo winnic i drzew brzoskwiniowych i jeszcze więcej zakrętów na wąziótkich uliczkach :)) . Podsumowując na miejsce dotarliśmy w okolicach godziny 21 , dogadując się z właścicielem apartamentu .. ( o ile to można nazywać dogadywanie ja nawijam coś po angielsku on się patrzy na mnie jakby kosmitke zobaczył , to ja przechodze na niemiecki - on dalej kosmitke widzi :) po polsku jak coś mówiłam do taty to tylko jeszcze na dodatek głupio się uśmiechnął , a po włosku przykro mi ja tylko : bambino :D , wkońcu na migi sie dogadaliśmy jako tako :D - a co do właściciela - to 17 letnia osoba może być już właścicielem ? :D ) ... otrzymaliśmy klucze i udaliśmy się zdusić poduszke :P...

Dzień 2 . Pobudka już troche później i bardzo dobrze :D wszyscy zadowoleni że conajmniej do 8/9 sobie poleża a tu godzina 7.30 dzwonek do drzwi ... kogo oczywiście wysłali .. Gosie .. bo ona umie troche angielski to wytłumaczy ,że to pomyłka .. więc ide do tych drzwi , a raczej sie wleke -otwieram a tu jakiś facet wpycha mi się do środka z jakąc karteczką w ręce i coś pieprzy po włosku , na co ja oczywiście pewnei wyglądałam jakbym kosmite zobaczyła :) naszczęście przeszedł na angielski wcisnął mi w łapcie tą kartke - jak się okazało po odbiór skipass'ów :) i wyszedł . A rodzinka zarządziłą pobudke i wyjazd na narkti. Pierwszy dzień - Passo Tonale :) - Dolomity :D do okoła sami Polacy i Włosi ;) jazda przednia :D . Pierwszy wyjazd na góre - zwykłe krzesełko , wygodne , ocieplane , z przerzuceniem liny przy wsiadaniu i wysiadaniu aby było wygodnie , taśmy ciągnące ludzi .. poprostu normalka :D Trasy przygotowane świetnie , do okoła widoczki jakby ktoś mi je z pocztówki wyciął i wkleil , ( moze za bardzo się zachwycam , ale tam naprawde było ślicznie) . Kolejne zjazdy już na czarnych trasach ... jakieś dziwne znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem ... jedna trasa muldziasta pisze ze dla ekspertow :D to Gosia jedzie :) raz , drugi .. w kocnu do nas ( do mnie i taty ) podchodzi jakis dwóch chłopaków ( jeden włoch to nawet całkiem , całkiem i to nawet nie nawet :D ) chwalą nas ,że nawet dobrze nam to idzie .. wzieli mojego tate za instruktora :D no to jedziemy i co Gosia robi oczywiście nurkuje pośród muld i lecąc na plecach w dół zatrzymuje się jakieś 30 metrów niżej , gdzie kończył sie jeden spadek :D narty u górze tatuś poniżej co tu robić :D na początek wpadłąm na idealny pomysł podejde po narty :D tylko jak tu wstac ?? jak ja się ruszyc nie moge :P w końcu patrze jedzie jedna niebieska osóbka i trzyma zamiast kijków nartki :D to już mi sie minka ucieszyła ... nie musze sie meczyc z wychodzeniem :D. Patrze dalej , a tu taki obciach , to jeden z tych kolesi , co z nami na gorze gadali :P .. obciach :P a on tylko szczerzy zeby :[ grr :D . Ale się wyzbierałam :))) pojechałam dalej ... na lodowiec na drugą górke , krótka huśtawke , ale jakby to było jakbym sie nei zgubiła i nie wyciagnela kogos w pole ... wiec pozniej z tatusiem z nartakami na barkach :) jakies kilka metrow musielismy podchodzic :) Ale badz , co badz bylo slicznie :)) Ludzie uprzejmi , a trasy na lodowcu przygotowane ze cacy :"))) . Godzina 17.00 czas się zbierać do domku ;) Obiadek i lulu .. :D

Dzień 3 :) wyprawa do Madonny di Campiglio .. przy okazji krótkie zachaczenie o Marilleve :) jazda boska , duużo słoneczka - wszyscy wygladamy jak takie buraki :D - do okoła pełno snowboardzistów , skaczących na rampach , rurach i skoczniach .. chwila zastanowienia ... hmmm nie pomylilismy tras ?? :) - nie jednak nie przed nami wylania sie szkolka , dzieciaki moze w wieku przedszkolnym , takie boba sobie zasuwaja z gorki i sie ciesza :D jeden facet jedzie przed nimi i je uczy , a dwoch z tylu podnoszac wszystkie "wywrotki" . Ogólnie dużo jazdy ... w pięknym słoneczku , opalania :) cieszymy sie ślicznymi widokami ... ale wujek znowu zapomniał wziąść ze sobą aparatau na stok ...grrr . Wracamy do domciu , dziś jemy obiadek i idziemy do znajomych , gdzie wyśmiałam się pożadanie tak że już nawet nie miałam siły wracać do apartamentu .. :D -- kochające sie rodzeństwo -- :P

Dzień 4 ... pogoda do dupy :/ pełna mgła , nawet nie widze końca mojej narty ... i to mają sie nazywać dobre warunki atmosferyczne ???? dziś znów wyjazd na Madonne ... kolejki chodzą , ale co z tego jak nie wiesz gdzie masz jechać .. jedziemy duużym wężykiem co najmniej kilkaosobowym , jeden za drugim ... Gosia znowu sobie szaleje na trasie :D i kolejna gleba , tym razem spowodowana czysto przeze mnie :D za duze wybicie na muldzie :D - krótkie podłamanie tylko ja zaliczyłam aż 2 ziemowania :D , ale nie poddajemy sie .. tylko czemu ja mam taką śliską kurteczke ... znowu kilka metrów przejechanych na dupie :D , tylko że tym razem to Kuba mnie próbował ratowac a nie "instructore" :D . Jedziemy na góre , na wyższe wysokości z nadzieją , ze tam będzie mniejsza mgła ... a tu dupa , coraz wyzej i coraz bialej do okoła :/ jeszcze większa mgła ... idziemy do baru .. :)) spędzamy tam troche czasu śmiejac się i zjeżdżamy w dól .. zaczyna padać śnieg ... a na dole deszcz .. przemoczeni wracamy do domku :) każdy kładzie się na łóżeczku i tak spędza popołudnie , ja oglądam w międz czasie filmy :) Zorro i Mr.&Mrs. Smith , no i gram w jakieś dziwne gry : Bakuś i Kubuś :D denne ale przynajmniej zajmują czas .. tym razem znajomi do nas przychodza.. ( normalnie podziwiam Aśke za jej wytrzymałość :P ja bym już Kubie dawno odgadała :D ale przynajmniej jest śmiesznie :D ) idziemy połazić po mieście , pozwiedzać troche ... nawet nam się wyspać nie pozwolą :/ :D

Dzień 5 Passo Tonale - dziś pogoda już wróciła do swojego pierwotnego stanu , jest bosko .. aż się chce żyć ... do okoła świeży śnieżek , szczególnie poza trasami duuużo puchu , co oczywiście trzebało wykorzystać.Hi hi hi tym razem się podbudowałam jako jedyna sie nie wygrzmociłam .. a reszta tak łądnie nurkowała w tym puchu :D . Było przynajmniej zabawnie :D znów dzień spędzony z Aśka , Kubą i jakimś ich kolegą :D śmiesznie ... hmm ... Aska to takie duże 22 letnie dziecko :D , nie może już jeździć : bo jej nogi nie są stworzone do takich celów , nie może siedzieć na drewnianej ławeczce , : bo jej tyłek jest stworzony do lepszych wygód :D , lubi codziennie rano biegać , ale do Włoch akurat zapomniała wziąść swoich butów - specjalnych do biegania , jak sie chwaliła za 1000 zl , to w gorszych nie moze biegac :D > i to są wszystko jej tekst :D a Kubuś jej ciągle dogryzał :D . Poprostu , śmiesznie , ja tam przy nich to aż płakałam ze śmeichu :D -- ale sie ciesze ,że tak było , bo przecież jakby oni byli tacy jak dawniej to owszem , też bym płakałą ale z rozpaczy :D -- . Na lodowcu jak byliśmy to widzieliśmy taką fajną akcje ratunkową z helikopterem ;)) tak fajniuśko sie jechało jechało na nartach a tu nagle taki duży huk , duży podmuch wiatru ze śneigiem i patrzysz a jakies 10 metrów od Ciebie ląduje helikopter i zbiera jakiś 3 kolesi , którzy się zderzyli . Fajnie wyglądała ta akcja ;) wogolo oni tam są jakoś tak fajnei zorganizowani :D ...puch , akcja .. dużo wrażeń .. :D

Dzień 6 tym razem Folgarida , Marilleva i Madonn ;) - Pierwsza Marilleva - jazda fajna , dużo ludzi ... no i ten fajniuśki mostek z ruchomą taśmą , żeby tylko nie trzebało podchodzić na nogach do następnego wyciągu .. :)) znów jedziemy z p.Małgosia , Kubą i Aśką :D .. przejazd z jednej górki na drugą .. :) na Folgaride :) tam się dopiero zaczyna jazda .. "Nera Folgarida" .. :)) trasa czarna .. nachylenie 63% , trasa przygotowana po ratraku - ale to tylko rano - :D mająca ok 2000m :) Jedziemy raz , drugi , trzeci .... trasa coraz gorsza :/ ... coraz większe muldy .. ale to jest to co w tym roku lubie najbardziej .. :D tak fajniuśko skacze sie na tych nartach , jak masz pod koniec dnia mulde , prawie twojje wysokości i nie wiesz co się dzieje przed i za tobą :)) Jedziemy my , jakieś szkólki dzieciaków , gdzie "instructore" pokazjue palcem an każdego kto w miare dobrze jedzie , aby jechali podobnie .. :P uczy je :D , do okoła sami polacy , słychać tylko " ugnij kolana " , " jedz po szczycie " , " nie daj sie " , "czekaj zaraz Ci pomoge wstac " , "uuuaaa ale poleciał " , " no to latamy na orełka :P " -- szkoda tylko , że takich gór nie ma u nas .. :-/ -- . Jednak co mi sie najbardziej podobało ... trasa 3000m czerwona , a dwóch facetów , ubrani cali na czarno , ciemne okulary , i tylko napis na plecach , taki pomarańczowy , dobrze widoczny " carabinieri" cała górke zjechali pługiem , gadając między sobą :)) a to tak śmiesznie wyglądało , że chcąc nie chcąc , jeszcze z komentarzami Kuby wszyscy tam zwijali sie ze śmiechu :)) Na co jeden z mafiozów :P zatrzymał się i zaczął coś do nas gadać :) na co my tylko dziwnie sie uśmiechneliśmy a Aśka mu powiedziała po francusku , że ona po włosku , polsku , angielsku i niemiecku nie umie mówić ":D na co się uśmiechnął -- chyba też nei zrozumiał :D -- pogroził nam palcem i odjechał ... --- nigdy nie pokazujcie palcem na policje i sie nie śmiejcie jak opętani :D dobra rada :D --
... kolejnie z Folgaridy , przejechaliśmy sobie stokami na Madonne ;) skąd podziwialiśmy widoki --, jak z samolotu - chociaż , nigdy samolotem nie leciałam , ale mówili ,że tak to wygląda , a wygląda cuuuudownie , bajecznie :D -- oraz snowboardzistów ;) którzy zasuwali tam jak szaleni na skoczniach .. a tak ślicznei skakaliii :D ...

.. zabawnie wyszło również jak jechaliśmy z powrotem ;) i jedziemy jednym stokiem a tam takie duuuuze napisy , uwaga , niebespieczenistwo ... "piesta clusta" na co my tacy troche ogupieni ... co to może znaczyc jedziemy ... :D zjeżdżając jakeiś 1000m na dole jak sie wszyscy spotkaliśmy .. wszyscy wyglądali tak samo , zmęczeni z językami na wierzchu oraz z uśmiechem na bużce i stwierdzeniem ... już wiemy co to znaczy .. :) podróże edukują :P < a znaczyło to obrazowo tak .. : 1000m , muldy mojej wysokości , trasa nie przygotowana , cięzki mokry śnieg i trasa poprzecierana , z wystającą trawą .. :D na zmiane z lodem :D porpostu boskooo :/ :D . Teraz jak sobie o tym mysle to aż mi sie chce śmiać :D . Ale sobie poradziliśmy .. i już więcej na żadną trase , która była zamknięta nie wjeżdżaliśmy :D ...
Dzień 7 ostatni dzień jazdy .... wybieramy się do Passo Tonale .. :) dojeżdżamy a tam nie widzimy żadnego budynku , żadnej trasy .. znowu mgła jak cholera .. ale jest doobrze .. wyjeżdżamy na góre .. tam troche lepiej , ale patrzymy to wcale nie zamierza sie podnosic , więc szybka męska decyzja Gosi , jedziemy na Folgaridy i Madonny :) " jedźmy na wschód , tam musi być jakaś cywilizacja :P " . Oczywiście Gosia miała racje tam słoneczko , cieplusko , piękna przejżystość zero mgły :) tym razem wujek nie zapomniał o aparacie , porobiliśmy sobie mnóstwo zdjęc :D wyjeździliśy się do ostatniego klijenta :D a raczej do ostatniej jazdy kolejki :D tatuś postanowił , że w końcu musimy sie porządnie zmęczyć bo jakoś musimy spać w aucie , zeby mu nie przeszkadzać :) więc na dole na parkingu byliśmy koło 18 .. :)) .Ale takie późne schodzenia opłaciło sie w sumie nam , bo przy oddawaniu skipass'ów spotkaliśmy Szaranowicza :)) --a te skipass'y to tam takie fajne mają ze zdjęciem -- :D Po powrocie do apartamentu ruszyliśmy na miasto , porobic zdjęcia , zrobic zakupy i pożagnać się z piękną okolica :D -- kurcze może jak mi sie uda to wkleje jakieś zdjęcia :D -- A potem szybciutko lulu i rano znowu pobudka ..

Dzień 8 :) 1 kwietnia 2006 - prima aprilis :)) wyjazd do domciu :D pobudka tym razem o 6.00 :) chyba chcieli nam dać sie wyspać :)) Wyjecahliśmy ... droga mijałą nam szybciutko .. :) na śmianiu , wygłupianiu się i robienia sobie żartów ... ---ja znowu szukałam tylko ,że tym razem nie jednorożca tylko żyrafy :D -- graliśmy w pomidora ;) łaziliśmy po sklepach .. wkońcu trzebało sobie coś klupić , a rodzice żeby spełnić tradycje kupili nam jak zawsze gdy wracamy z zagranicy jakiegoś miśka :)) z czego się cieszyłam jak małe dziecko :D zresztą ja to jestem pod tym względem takim dzieckiem :D Wszyscy na szczęście zdrowo wesoło i cało wróciliśmy ...

A ja już planuje nastepny wyjazd w góry .. nie koniecznie na narty .. tak poprostu ... teraz tylko wytrzymać w postanowieniu .. znaleśc sobie dobry kurs , skończyć go ... i z głowy mam nastepne ferie ;)) i chyba chce ,żeby tak było ... :)) A myślami do Val di Sole napewno często będe powracać .. :P przynajmniej przez nasepny czas :D ... zresztą jak można zapomnieć o bajce ?? :)))

...
23 marca 2006, 21:14

I zowu zaczynam od wyjściowego problemu ... co ja mam w tej notce napisać ? o czym szczegolnym ? jest tyle rzeczy które bym chciała napisać , a jednak coś mnie przed tym powstrzymuje .. cóż , nie mam pojęcia co :/ chyba najwyższy czas to zmienić :) tylko jak i kiedy ? pada następny problem .. :) i tak im dalej sie rozbijać na strzegóły tym więcej pytajników pada na końcu zdań :)

Ale nie Gosia sobie jedzie , odpocznie , i mam nadzieje ze wroci usmiechnieta z checia do zycia do nastepnego razu , kiedy to spotka nas troche wiecej wolnego , czytaj do kwietnia i maja ;) kiedy to co najmniej tydzien bedzie woooooolny :D

Tylko co mi z tego jak nie bedzie słoneczka ... a ja tak chce już wyjśc na polko usiąść sobie na ławeczce , wystawić buźkę do słoneczka i sie wreszcie pożądnie wygrzać :) A tu słoneczko jest , niestety z towarzyszacym mu zimnym wiatrem brrr ... :)

Co by tu jeszcze napisać :) ...h mmmm ... no tak Gosia ma plakacik z Maciusiem :D hi hi hi byle by tylko nie popaść w nierealny świat zielonych ( czy niebieskich , zresztą dla daltonisty to i tak jedno i to samo) migdałach :)

Aż mi się chce iść sie pakować ... noramnie czuję taką chcęć przegrzebywania szafy , za czymś czego potrzebuje , że aż mam ochote wyjść z psem po raz drugi na spacer ;) Chyba jednak mi na to nie pozwolą , ciekawe ... ??
Tak sobie myśle ,( no chyba powoli dołek sie zaczyna) że po co ja wogóle pisze ,że jade , że się rozpisuje , jak przecież moja skromna osóbka , a raczej jej brak przez jakiś czas , nie będzie niczym znaczącym , wątpie ,żeby ktokolwiek zorientował sie , że akurat mnie nie ma . A nawet jak akurat ktoś sie skapnie to pewnie tylko dla tego , że przypuśćmy będę wywołana do tablicy na lekcji i nie pójde , czy przy czytaniu nieobecności w piątek za tydzień .. Chyba już taki mój los , skoromniutkiej kochanej Gosi ;) Wogóle tak myśląc to nikt mnie nie lubi , nikt mnie nie kocha , nikt do mnie nie dzwoni , nikt do mnie nie pisze .. :) ( nobody is perfect , my name is nobody :)akurat mi sie przypomniało )

No to mykam sie pakowac ... bo mnie zachwile zrzuca z tych schodow :)

Wiosna ...
21 marca 2006, 20:32

... piekniejszy staje sie swiat , wiosne , wiosna wkoło .. :) Wreszcie zaczela sie nam wiosne , strasznie żałuje tylko , że jej jakoś nigdzie za bardzo nie widać .. ..chociaz , nie moge powiedziec w niedziele znalazlam jednego przebiśniega :) i taka uchachana chodzilam sobie caly dzien ... . Ale wiadome wszystko co dobre wszystko sie konczy, niestety ... dzisiaj mamy juz(a moze dopiero?) wtorek , a mi sie nie chce czekac do konca tygodnia , ja poprostu juz chce koniec.

Opisując dzisiejszy dzień to u nas w szkole , zorganizowano kabaret , chyba nawet na powitanei wiosny ;) . Nasza klasa załapała sie na 4-5 lekcje . Ogolnie fajnie bylo ;) podobaly mi sie skecze z Gienkiem , Tadeuszem , wystepy naszego wychowawcy z Sowa i Ryba ;) typu "hipisi " czy "raperzy/skejci " ( a kim oni doklanie byli , to przykro mi nadal nie wiem :D ) Po zakonczeniu , poraz kolejny wyszlo , jak mamy zorganizowana klase :/ jaka tworzymy jednosc : no ale dobra , widac nie mozna miec wszystkiego .

Naszczescie wybede sobie na jakis czas , moze przemysle kilka rzeczy , bo troche sie tego uzbieralo ... ;)

14.marca.2006r
14 marca 2006, 19:21

   Jakoś tak ostatnio dziwnie jest na tym swiecie , zimno , brudno , biało < nie to juz nawet nie jest biało jest szaro-bialo-czarno- > poprostu ochydnie . A ja tak strasznei chce już ciepełko , zielono , tak pogodnie i radosnie . Zebym mogal sie poczuc -hmmm .. szczesliwa ? . Kurcze czy dolek moge zrzucic na ta dziwna pogode ? nie wiem ,wiem jak na razie jedno , ze poprostu czuje sie dziwnie samotna , jakby caly swiat nie byl w stanie mnie zrozumiec ? Albo moze to ja nie umiem sie do tego dostosowac ? a moze i jedno i drugie ? . Wogole siedzac tak sama w domku czasami czuje ze jest ok , ale za chcwile ogarnia mnie ogroma chcec przebywania w towarzystwie w grupie , a gdy juz mam ta moja grupe :) to chce byc sama .. . Mam nadzieje , ze to tylko takie przejsciowe , ze sie to zmieni , bo nie chce tak ... wszedzie mi zle .

   Nadodatek chyba mylilam sie sadzac ze jednak nie ... , nawet sama nie wiem czy akurat chce , ale widac zostanie to zdecydowane bez pytania mnie o zdanie ... :) moze nawet bedzie to mialo jakies dobre zakonczenie ?

   Wybijajac sie z tych moich rozmyslan .. dzis chyba jest normalnie "moj dzien" na kazdej lekcji , ktos chce mnie pytac , pisze kartkowke .. nie lubie w sumie takich dni , szczegolnie jak nic z tego mi nie wychodzi , no dzis moze akurat mi wyszlo ;) w sumie nie moge narzekać na tą 4 i 5 ;) a nawet wrecz przeciwnie , ciesze sie :) ale tak czy siak nie lubie jak sie trafi taki dzien ze masz caly dzien poswiecowny na zawracanei sobie glowy nauka .. .:/ :)

    Gosia chodzi na gitarke ... chyba najwyzszy czas pocwiczyc sobie troche , szczegolnie ze jutro mam zagrac jakis krotki kawalek , ktory , no chcac nie chcac za dobrze mi nei idzie :) ( - głośno , - luźna ręka ... juz mi sie niedobrze robi jak to słysze :P )

    Chyba mam ochote jechać do kina , chociaz pewnie i tak sie nie wyzbieram , albo nie bede mogla ... coz - nie mozna miec wszystkiego naraz .

     Coś czuje , ze w tej dzisijeszej notce wszystko pomieszalam , no trudno , ja ją jak narazie rozumiem , zobaczymy ... wazne ze jest w niej(co prawda krótko) to co chciałam zeby było.

:D
10 marca 2006, 22:52

... i mamy już 10 marca , kurcze ale ten czas szybciutko leci ... przed wczoraj wiadomo był dzien kobiet :) dzieki czemu "zwartnął" mi sie jakis kwiatuszek i troche slodyczy :)) wogole jakos tak marzec szybko sie zaczal , szybko mija i pewnie szybko sie skonczy ... zeby tylko ta pogoda byla taka no ...- marcowa :) zeby bylo juz cieplusko i tak przyjemnie na polku.Tak zeby chciało sie siedziec na swierzym powietrzu a nie ciagle uciekac jeszcze przed deszczem czy mrozem :)) JA CHCE JUZ TAKA PRAWDZIWA CIEPLA WIOSNE !! :))

Wczoraj .. wczoraj bylam sobie na nartakch ze szkolki :) nie moge powiedziec ze bylo glupio czy zle :)) bo naprawde fajnei sie wybawilam szkoda tylko ze nie pojechalismy gdzies indziej :/ no trudno :)) . Pojezdzilam sobie troche , udalo mi sie calkiem przez przypadek zalatwic 2 bilety za darmo ;) .. nawet sie pochwale zjechalam raz 3/4 no dobra moze 1/2 gorki plugiem ;) i myslalam wieczorkiem ze nie bede juz chodzic :D hi hi hi :D ale zeby bylo jeszcze przyjemniej wczorajszego dnia poszlam sobie na kabaret "Ani mru mru" ... kurcze no ..bylo bosko , ja tam porostu sie zwijalam ze smiechu ;)) przynajmniej wprowadzili kilka nowych skeczy ;)) zauwazyli rozne konflikty plaszczyzn ;)) " oni też zkumali " , "skecz diametralnie różny od rzeczywistości" - 22 sekundy a ile treści ;)))) a ile później śmiechu :D , "Drzęwrzeszczyce"

Poprostu , ich wystepu nie da sie opisac , to trzeba przezyc :D az na sama mysl chce mi sie smaic :D

A dzisiaj były sobie u mnie dziewczynki i Majzer :) posiedzielismy sobie , pogadalismy , posmialismy sie :))) < szczegolnie Agusia tu przodowała :D> . Jak zawsze bylo fajniuśko i śmieszniuśko :D , chyba mnie coś na zdrabnianie zaczyna brać :P to ide po cos do amciamciania i lulu :))

I po feriach ...
28 lutego 2006, 22:00

I mija drugi tydzień ferii .. :/ kurcze , ale ten czas szybciutko przeleciał :)) i to na dodatek w dobrym świetle minął ;)) hi hi hi :P Wszystkie małe kaczorki się wyjeździły , wyśmiały , wybawiły i spędziły świeten ferie ;)) Kurcze no choćbym chciała narzekać na ferie to nie moge , no chyba że na brak czasu :D . Ciesze się , przynajmniej jedną sprawe udało mi się w końcu załatwić i dociągnac do końca ;)) Kurcze no moge byc z siebie duuuumna ;)) są postępy :D .

Nawet się pochwale , Gosia narysowała sobie obrazek na jedwabiu ;)) naprawde ,świetna sprawa :P . Dzisiaj postanowiłam sobie , że musze tak dokończyć moje życie - już bez nudy i zbędnego narzekania na świat , brak jakichkolwiek chęci do życia i uśmeichu ;)) któy ostatnio naszczeście często gości na bużce Gosi :D .

A wczoraj byłam sobie na imprezce u Sobka , kurcze nawet zaskoczona jestem bo było dużo lepiej niż na Sylwestrze :) przynajmniej w moim odczuciu ;) Nawet zdziwiłam się bo rodzice jakoś zbytnio nie kwestionowali , godziny powrotu - stwierdzili tylko że niechcieli by ,żeby ich kochana córeczka włóczyła się po nocy sama :P byle miał mnie kto odprowadzić :P < tak na marginesie to jak beda zdjecia to poprosze jeden raz na płytce :D >.Dopiero 17 , a ja mam jeszcze tyle planów na dziś , że coś czuje - może sie wyrobie do jutra :P przynajmniej chciałabym :D

A tak z innej ręki - kurcze w poniedziałek już trzeba iść do szkołki - na szczęście mam na 9.00 to może nawet nie będzie takiego szoku ze wstawaniem , szczerze współczuje tym co mają na 8.00 albo muszą wstawać duuużo wcześniej , zweby dojechać do szkoły :/ ja bym chyba nie dała rady :) , no chociaż - nie ma rzeczy niemożliwych :) już Chuck Norris się o to postarał :D

Nawet zaskoczona jestem , ani razu dołek , ani żadne podłamanie :D kurcze , zmiana wyszła na dobre :D Boooziu jak się ciesze :D

cmok :* 4 all ;)

Przy okazji dopisze sobie może coś z dziś, bo wczoraj jakoś dziwnym trafem nie chciała mi wogóle wejść stronka blogów .. :/ No dobra może dziś wejdzie :P

A więc w niedzielke z racji niedzielki , jak to przeważnie bywa byłam sobie z rodzicami na nartkach :) ale już nie było tych fajnych dwóch kaczorków , którzy "załatwiali" nam darmowe przejazdy na wyciągu no i musiałyśmy jeździć zgodnie z kolejką i wykupionymi karnetami :D Ale śmiesznei też było szczególnie kiedy ktoś palnął :) < czytaj moja mama(M) w dialogu ze mna(J) > : (J) ale mi zmarzły ręce - na co (M) : gdzie ??? u rąk ?? :)) . Na koniec pojechaliśmy sobie do Zakopanego. Gdzie największy ubaw Gosia miała przymierzając różne czapeczki , naszyjniki , obserwując ludzi < którzy bądź co bądź naprawde nie umieją patrzyć gdzie idą , wszyscy tacy rozgarnięci , zamysleni , nie zwracaja wcale uwagi na to co mają pod nogami , nawet gdyby to była gigantyczna ślizgawka , na której co 8 osoba leżała :)P .Będąc tak zmęczonymi ludźmi , całą rodzinką udaliśmy się coś zjeść < Gosia oczywiście pysze lodziki > oraz zaopatrzyliśmy się w 0,5 litra mrożonej Pepsi ... < nikomu nie polecam ..bleee >

Dziś już mamy wtorek , ale ten tydzień strasznei szybko mija .. w sumie miałam dziś napisać coś mądrego . Siedze sobie w domku , pisałam wypracowanie na angielski m.in na temat prawdziwej przyjaźni w dzisiejszych czasach i miłości . Czy sądze ,że cos takiego jeszcze istnieje , że tak moge nazwać uczucia , którymi daże bliskich mi ludzi . I tak siedząc nad tym i myslac , doszłam do wniosku , że wcale nie tak łatwo jest znaleść przyjaciela , żeby móc powiedzieć tej osobie wszystko i na dodatek wiedzieć ,że ta osoba nie pójdzie i nie rozgada tego wsyzstkim do okoła ... wiedzieć ,że można zaufać. Ale to chyba naprawde ciżkie , zresztą to się chyba czuje ... ,że można zaufać . Można się przejechać , myśleć , że ktoś inaczej postąpi , tak jak będziemy oczekiwali ... ale jak widać , nie wszystko będzie tak jak sobie to wymyślimy :/ . Widocznie tak musi być , przynajmniej druga lekcja życia już przedemną , gdy się nie czuje , nie można ufać .. a przynajmniej nie na 100 % . Nie wiem , może źle wymyśliłam , ale jak mam sie przejechać jeszcze jeden raz - to naprawde dziękuje za coś takiego .Tak można to nazwać , ze ucze sie na własnych błędach . Może przynjamniej sie czegoś naucze ...