Archiwum kwiecień 2006


...
11 kwietnia 2006, 21:06

Wtorek .... hmmm.. ostatni wtorek przed świętami , jak zwykle sporo zamieszania - zakupy , sprzątanie , a my jeszcze do szkoły musimy chodzić .. :( i to jutro jeszcze siedzieć do 17.15 ... makabra .. :(( aż się człowiekowi odechciewa żyć :/ .

Ogólnie wszędzie dużo zamieszania , pierwszy tydzień minął po powrocie z nart , jakoś tak dziwnie , jednak coś ten tydzień i ciągłe głupie sny wpłyneły na moje życie , żeby tak jeszcze się sprawdziły ... była bym w siódmym niebie . Ale nie tak żeby za dobrze nie było pierwsza zła wiadomość , nie będzie łatwo , nie uda się , zresztą szanse i tak były zerowe .. ja chyba podświadomie ;lubie jak jest cięzko , bo jakby to można było wytłumaczyć moje życie ?? :D a raczej wybory w moim życiu :D .

Dalej ide się męczyć z tym wszystkim ... :(( . A wszystko przez jednego głupiego idiote ... :((

Wtorek .... hmmm.. ostatni wtorek przed świętami , jak zwykle sporo zamieszania - zakupy , sprzątanie , a my jeszcze do szkoły musimy chodzić .. :( i to jutro jeszcze siedzieć do 17.15 ... makabra .. :(( aż się człowiekowi odechciewa żyć :/ .

Ogólnie wszędzie dużo zamieszania , pierwszy tydzień minął po powrocie z nart , jakoś tak dziwnie , jednak coś ten tydzień i ciągłe głupie sny wpłyneły na moje życie , żeby tak jeszcze się sprawdziły ... była bym w siódmym niebie . Ale nie tak żeby za dobrze nie było pierwsza zła wiadomość , nie będzie łatwo , nie uda się , zresztą szanse i tak były zerowe .. ja chyba podświadomie ;lubie jak jest cięzko , bo jakby to można było wytłumaczyć moje życie ?? :D a raczej wybory w moim życiu :D .

Dalej ide się męczyć z tym wszystkim ... :(( . A wszystko przez jednego głupiego idiote ... :((

Tydzień z życia Gosi .. :)
02 kwietnia 2006, 17:55

---Kurcze , no chciałabym opisać ten ostatni tydzień jakoś tak fajnei żeby to wyszło tak fajnie , a nie przynudzająco :D . No trudno jak wyjdzie tak wyjdzie :D ---

Jak wiadomo ( co prawda wiadomo tylko kilku osobom , przynajmniej tak było w planie :)) Gosia ostatnio wyruszyła sobie na podbuj świata w kierunku Włoch ;) Postanowiła , że szkoła jest zbyt stresująca , aby w niej siedzieć tak długo i musiałą sie rozerwać i wyluzować w jakoś bardziej cywilizowanym świecie ;) A więc wyruszyła na podbój świata .

Dzień 1 ;) 25 marca 2006 r. pobudka o godzinie 2.00 ( no bo gdzieby dali się Gosi wyspać :P ) więc zaspana,wyglądająca jak ćpun zwlokłam się do autka , zapakowałam ostatnie rzeczy , wypiłam herbatke - bo niestety o tej godzinie to nawet jeść sie nie chce :D - i ruszyłam po kuzyneczke ;) gdzie ona jeszcze z jakiesz 30minut pakowała rzeczy do autka i ruszyliśmy ...
... wiadomo polskie drogi .. max na liczniku 80/90 km/h , więcej ?? czujemy się jakbyśmy byli na jakiejś porządnej kolejce górskiej :D ale jest ok :D wszyscy śpią .. no dobra prócz mnie i kierowcy :D Mijamy pierwszą granice ;) < Polska-Czechy> hi hi hi nikt nawet łaskawie nie pojawił się w okienku ;) .. Czechy pierwsze śniadanko , świeże bułeczki , duży plac zabaw .. co więcej takim dzieciakom jak my potrzeba ?? ...SNU !!! :D . Patrząc przez okna widzi się duże puste i płaskie przestrzenie .. pełne śniegu na którym widać dużo zajęcy < choć tych to też dużo było na drodze , w dość nie fajnym stanie -ale tego nie chcemy wiedzieć :D > i sarenek ;) .. organizajca zawodów .. kto więcej zobaczy -a jednak czasami ludziom odbija przy dluzszych podrozach :D > ... kolejna granica <Czechy- Austria > ... tu Czech zapytał się dlaczego mamy dwie rynny na dachu z czego jedna jest w jedna , druga w druga strone :D na co wujek odparł jak blondynka :D < bez urazy dla blondynek> ponieważ w jednej trzymamy rzeczy jak jedziemy w tą strone , a w drugiej będziemy trzymać jak będziemy wracać ... dobrze ,że celnik mało co chyba zrozumiał ... albo miał porządne poczucie humoru :D
... kolejny postuj ... moooocna gorąca kawa , tego chyba wszystkim brakowało :D i jedziemy dalej kolejne granice <Austria-Niemcy, Niemcy-Austria i Aurtia -Włochy> to wręcz nie zostały zauważone , zero kontroli no w końcu Unia ;). W między czasie staliśmy na jakiś obiadek , oglądać widoki i dwa razy w koreczku ;).Przejechaliśmy jakieś 19 tuneli które były wielką atrakcją kuzyneczki :D duży krzyk , tupatanie nogami i ogólne wyrażanie euforii :D . Do okoła jak to we włoszech czyściutko , pełna kulturka , duuuużo winnic i drzew brzoskwiniowych i jeszcze więcej zakrętów na wąziótkich uliczkach :)) . Podsumowując na miejsce dotarliśmy w okolicach godziny 21 , dogadując się z właścicielem apartamentu .. ( o ile to można nazywać dogadywanie ja nawijam coś po angielsku on się patrzy na mnie jakby kosmitke zobaczył , to ja przechodze na niemiecki - on dalej kosmitke widzi :) po polsku jak coś mówiłam do taty to tylko jeszcze na dodatek głupio się uśmiechnął , a po włosku przykro mi ja tylko : bambino :D , wkońcu na migi sie dogadaliśmy jako tako :D - a co do właściciela - to 17 letnia osoba może być już właścicielem ? :D ) ... otrzymaliśmy klucze i udaliśmy się zdusić poduszke :P...

Dzień 2 . Pobudka już troche później i bardzo dobrze :D wszyscy zadowoleni że conajmniej do 8/9 sobie poleża a tu godzina 7.30 dzwonek do drzwi ... kogo oczywiście wysłali .. Gosie .. bo ona umie troche angielski to wytłumaczy ,że to pomyłka .. więc ide do tych drzwi , a raczej sie wleke -otwieram a tu jakiś facet wpycha mi się do środka z jakąc karteczką w ręce i coś pieprzy po włosku , na co ja oczywiście pewnei wyglądałam jakbym kosmite zobaczyła :) naszczęście przeszedł na angielski wcisnął mi w łapcie tą kartke - jak się okazało po odbiór skipass'ów :) i wyszedł . A rodzinka zarządziłą pobudke i wyjazd na narkti. Pierwszy dzień - Passo Tonale :) - Dolomity :D do okoła sami Polacy i Włosi ;) jazda przednia :D . Pierwszy wyjazd na góre - zwykłe krzesełko , wygodne , ocieplane , z przerzuceniem liny przy wsiadaniu i wysiadaniu aby było wygodnie , taśmy ciągnące ludzi .. poprostu normalka :D Trasy przygotowane świetnie , do okoła widoczki jakby ktoś mi je z pocztówki wyciął i wkleil , ( moze za bardzo się zachwycam , ale tam naprawde było ślicznie) . Kolejne zjazdy już na czarnych trasach ... jakieś dziwne znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem ... jedna trasa muldziasta pisze ze dla ekspertow :D to Gosia jedzie :) raz , drugi .. w kocnu do nas ( do mnie i taty ) podchodzi jakis dwóch chłopaków ( jeden włoch to nawet całkiem , całkiem i to nawet nie nawet :D ) chwalą nas ,że nawet dobrze nam to idzie .. wzieli mojego tate za instruktora :D no to jedziemy i co Gosia robi oczywiście nurkuje pośród muld i lecąc na plecach w dół zatrzymuje się jakieś 30 metrów niżej , gdzie kończył sie jeden spadek :D narty u górze tatuś poniżej co tu robić :D na początek wpadłąm na idealny pomysł podejde po narty :D tylko jak tu wstac ?? jak ja się ruszyc nie moge :P w końcu patrze jedzie jedna niebieska osóbka i trzyma zamiast kijków nartki :D to już mi sie minka ucieszyła ... nie musze sie meczyc z wychodzeniem :D. Patrze dalej , a tu taki obciach , to jeden z tych kolesi , co z nami na gorze gadali :P .. obciach :P a on tylko szczerzy zeby :[ grr :D . Ale się wyzbierałam :))) pojechałam dalej ... na lodowiec na drugą górke , krótka huśtawke , ale jakby to było jakbym sie nei zgubiła i nie wyciagnela kogos w pole ... wiec pozniej z tatusiem z nartakami na barkach :) jakies kilka metrow musielismy podchodzic :) Ale badz , co badz bylo slicznie :)) Ludzie uprzejmi , a trasy na lodowcu przygotowane ze cacy :"))) . Godzina 17.00 czas się zbierać do domku ;) Obiadek i lulu .. :D

Dzień 3 :) wyprawa do Madonny di Campiglio .. przy okazji krótkie zachaczenie o Marilleve :) jazda boska , duużo słoneczka - wszyscy wygladamy jak takie buraki :D - do okoła pełno snowboardzistów , skaczących na rampach , rurach i skoczniach .. chwila zastanowienia ... hmmm nie pomylilismy tras ?? :) - nie jednak nie przed nami wylania sie szkolka , dzieciaki moze w wieku przedszkolnym , takie boba sobie zasuwaja z gorki i sie ciesza :D jeden facet jedzie przed nimi i je uczy , a dwoch z tylu podnoszac wszystkie "wywrotki" . Ogólnie dużo jazdy ... w pięknym słoneczku , opalania :) cieszymy sie ślicznymi widokami ... ale wujek znowu zapomniał wziąść ze sobą aparatau na stok ...grrr . Wracamy do domciu , dziś jemy obiadek i idziemy do znajomych , gdzie wyśmiałam się pożadanie tak że już nawet nie miałam siły wracać do apartamentu .. :D -- kochające sie rodzeństwo -- :P

Dzień 4 ... pogoda do dupy :/ pełna mgła , nawet nie widze końca mojej narty ... i to mają sie nazywać dobre warunki atmosferyczne ???? dziś znów wyjazd na Madonne ... kolejki chodzą , ale co z tego jak nie wiesz gdzie masz jechać .. jedziemy duużym wężykiem co najmniej kilkaosobowym , jeden za drugim ... Gosia znowu sobie szaleje na trasie :D i kolejna gleba , tym razem spowodowana czysto przeze mnie :D za duze wybicie na muldzie :D - krótkie podłamanie tylko ja zaliczyłam aż 2 ziemowania :D , ale nie poddajemy sie .. tylko czemu ja mam taką śliską kurteczke ... znowu kilka metrów przejechanych na dupie :D , tylko że tym razem to Kuba mnie próbował ratowac a nie "instructore" :D . Jedziemy na góre , na wyższe wysokości z nadzieją , ze tam będzie mniejsza mgła ... a tu dupa , coraz wyzej i coraz bialej do okoła :/ jeszcze większa mgła ... idziemy do baru .. :)) spędzamy tam troche czasu śmiejac się i zjeżdżamy w dól .. zaczyna padać śnieg ... a na dole deszcz .. przemoczeni wracamy do domku :) każdy kładzie się na łóżeczku i tak spędza popołudnie , ja oglądam w międz czasie filmy :) Zorro i Mr.&Mrs. Smith , no i gram w jakieś dziwne gry : Bakuś i Kubuś :D denne ale przynajmniej zajmują czas .. tym razem znajomi do nas przychodza.. ( normalnie podziwiam Aśke za jej wytrzymałość :P ja bym już Kubie dawno odgadała :D ale przynajmniej jest śmiesznie :D ) idziemy połazić po mieście , pozwiedzać troche ... nawet nam się wyspać nie pozwolą :/ :D

Dzień 5 Passo Tonale - dziś pogoda już wróciła do swojego pierwotnego stanu , jest bosko .. aż się chce żyć ... do okoła świeży śnieżek , szczególnie poza trasami duuużo puchu , co oczywiście trzebało wykorzystać.Hi hi hi tym razem się podbudowałam jako jedyna sie nie wygrzmociłam .. a reszta tak łądnie nurkowała w tym puchu :D . Było przynajmniej zabawnie :D znów dzień spędzony z Aśka , Kubą i jakimś ich kolegą :D śmiesznie ... hmm ... Aska to takie duże 22 letnie dziecko :D , nie może już jeździć : bo jej nogi nie są stworzone do takich celów , nie może siedzieć na drewnianej ławeczce , : bo jej tyłek jest stworzony do lepszych wygód :D , lubi codziennie rano biegać , ale do Włoch akurat zapomniała wziąść swoich butów - specjalnych do biegania , jak sie chwaliła za 1000 zl , to w gorszych nie moze biegac :D > i to są wszystko jej tekst :D a Kubuś jej ciągle dogryzał :D . Poprostu , śmiesznie , ja tam przy nich to aż płakałam ze śmeichu :D -- ale sie ciesze ,że tak było , bo przecież jakby oni byli tacy jak dawniej to owszem , też bym płakałą ale z rozpaczy :D -- . Na lodowcu jak byliśmy to widzieliśmy taką fajną akcje ratunkową z helikopterem ;)) tak fajniuśko sie jechało jechało na nartach a tu nagle taki duży huk , duży podmuch wiatru ze śneigiem i patrzysz a jakies 10 metrów od Ciebie ląduje helikopter i zbiera jakiś 3 kolesi , którzy się zderzyli . Fajnie wyglądała ta akcja ;) wogolo oni tam są jakoś tak fajnei zorganizowani :D ...puch , akcja .. dużo wrażeń .. :D

Dzień 6 tym razem Folgarida , Marilleva i Madonn ;) - Pierwsza Marilleva - jazda fajna , dużo ludzi ... no i ten fajniuśki mostek z ruchomą taśmą , żeby tylko nie trzebało podchodzić na nogach do następnego wyciągu .. :)) znów jedziemy z p.Małgosia , Kubą i Aśką :D .. przejazd z jednej górki na drugą .. :) na Folgaride :) tam się dopiero zaczyna jazda .. "Nera Folgarida" .. :)) trasa czarna .. nachylenie 63% , trasa przygotowana po ratraku - ale to tylko rano - :D mająca ok 2000m :) Jedziemy raz , drugi , trzeci .... trasa coraz gorsza :/ ... coraz większe muldy .. ale to jest to co w tym roku lubie najbardziej .. :D tak fajniuśko skacze sie na tych nartach , jak masz pod koniec dnia mulde , prawie twojje wysokości i nie wiesz co się dzieje przed i za tobą :)) Jedziemy my , jakieś szkólki dzieciaków , gdzie "instructore" pokazjue palcem an każdego kto w miare dobrze jedzie , aby jechali podobnie .. :P uczy je :D , do okoła sami polacy , słychać tylko " ugnij kolana " , " jedz po szczycie " , " nie daj sie " , "czekaj zaraz Ci pomoge wstac " , "uuuaaa ale poleciał " , " no to latamy na orełka :P " -- szkoda tylko , że takich gór nie ma u nas .. :-/ -- . Jednak co mi sie najbardziej podobało ... trasa 3000m czerwona , a dwóch facetów , ubrani cali na czarno , ciemne okulary , i tylko napis na plecach , taki pomarańczowy , dobrze widoczny " carabinieri" cała górke zjechali pługiem , gadając między sobą :)) a to tak śmiesznie wyglądało , że chcąc nie chcąc , jeszcze z komentarzami Kuby wszyscy tam zwijali sie ze śmiechu :)) Na co jeden z mafiozów :P zatrzymał się i zaczął coś do nas gadać :) na co my tylko dziwnie sie uśmiechneliśmy a Aśka mu powiedziała po francusku , że ona po włosku , polsku , angielsku i niemiecku nie umie mówić ":D na co się uśmiechnął -- chyba też nei zrozumiał :D -- pogroził nam palcem i odjechał ... --- nigdy nie pokazujcie palcem na policje i sie nie śmiejcie jak opętani :D dobra rada :D --
... kolejnie z Folgaridy , przejechaliśmy sobie stokami na Madonne ;) skąd podziwialiśmy widoki --, jak z samolotu - chociaż , nigdy samolotem nie leciałam , ale mówili ,że tak to wygląda , a wygląda cuuuudownie , bajecznie :D -- oraz snowboardzistów ;) którzy zasuwali tam jak szaleni na skoczniach .. a tak ślicznei skakaliii :D ...

.. zabawnie wyszło również jak jechaliśmy z powrotem ;) i jedziemy jednym stokiem a tam takie duuuuze napisy , uwaga , niebespieczenistwo ... "piesta clusta" na co my tacy troche ogupieni ... co to może znaczyc jedziemy ... :D zjeżdżając jakeiś 1000m na dole jak sie wszyscy spotkaliśmy .. wszyscy wyglądali tak samo , zmęczeni z językami na wierzchu oraz z uśmiechem na bużce i stwierdzeniem ... już wiemy co to znaczy .. :) podróże edukują :P < a znaczyło to obrazowo tak .. : 1000m , muldy mojej wysokości , trasa nie przygotowana , cięzki mokry śnieg i trasa poprzecierana , z wystającą trawą .. :D na zmiane z lodem :D porpostu boskooo :/ :D . Teraz jak sobie o tym mysle to aż mi sie chce śmiać :D . Ale sobie poradziliśmy .. i już więcej na żadną trase , która była zamknięta nie wjeżdżaliśmy :D ...
Dzień 7 ostatni dzień jazdy .... wybieramy się do Passo Tonale .. :) dojeżdżamy a tam nie widzimy żadnego budynku , żadnej trasy .. znowu mgła jak cholera .. ale jest doobrze .. wyjeżdżamy na góre .. tam troche lepiej , ale patrzymy to wcale nie zamierza sie podnosic , więc szybka męska decyzja Gosi , jedziemy na Folgaridy i Madonny :) " jedźmy na wschód , tam musi być jakaś cywilizacja :P " . Oczywiście Gosia miała racje tam słoneczko , cieplusko , piękna przejżystość zero mgły :) tym razem wujek nie zapomniał o aparacie , porobiliśmy sobie mnóstwo zdjęc :D wyjeździliśy się do ostatniego klijenta :D a raczej do ostatniej jazdy kolejki :D tatuś postanowił , że w końcu musimy sie porządnie zmęczyć bo jakoś musimy spać w aucie , zeby mu nie przeszkadzać :) więc na dole na parkingu byliśmy koło 18 .. :)) .Ale takie późne schodzenia opłaciło sie w sumie nam , bo przy oddawaniu skipass'ów spotkaliśmy Szaranowicza :)) --a te skipass'y to tam takie fajne mają ze zdjęciem -- :D Po powrocie do apartamentu ruszyliśmy na miasto , porobic zdjęcia , zrobic zakupy i pożagnać się z piękną okolica :D -- kurcze może jak mi sie uda to wkleje jakieś zdjęcia :D -- A potem szybciutko lulu i rano znowu pobudka ..

Dzień 8 :) 1 kwietnia 2006 - prima aprilis :)) wyjazd do domciu :D pobudka tym razem o 6.00 :) chyba chcieli nam dać sie wyspać :)) Wyjecahliśmy ... droga mijałą nam szybciutko .. :) na śmianiu , wygłupianiu się i robienia sobie żartów ... ---ja znowu szukałam tylko ,że tym razem nie jednorożca tylko żyrafy :D -- graliśmy w pomidora ;) łaziliśmy po sklepach .. wkońcu trzebało sobie coś klupić , a rodzice żeby spełnić tradycje kupili nam jak zawsze gdy wracamy z zagranicy jakiegoś miśka :)) z czego się cieszyłam jak małe dziecko :D zresztą ja to jestem pod tym względem takim dzieckiem :D Wszyscy na szczęście zdrowo wesoło i cało wróciliśmy ...

A ja już planuje nastepny wyjazd w góry .. nie koniecznie na narty .. tak poprostu ... teraz tylko wytrzymać w postanowieniu .. znaleśc sobie dobry kurs , skończyć go ... i z głowy mam nastepne ferie ;)) i chyba chce ,żeby tak było ... :)) A myślami do Val di Sole napewno często będe powracać .. :P przynajmniej przez nasepny czas :D ... zresztą jak można zapomnieć o bajce ?? :)))